W cieniu wielkiej polityki leży inna Rosja. To kraj, w którym w opuszczonym szpitalu koczuje grupa nastolatków. W walącym się hotelu robotniczym mieszka paręnaście rodzin, które od lat czekają na lokale zastępcze - pisały w tej sprawie nawet do papieża. W przydrożnym baraku kilkanaście kobiet zaspokaja potrzeby kierowców, policjantów, polityków...
Jelena Kostiuczenko nie pisze zza biurka. Udając stażystkę, jeździ na patrole z drogówką i obserwuje, jak inspektorzy wyciągają od kierowców łapówki. W Biesłanie pyta, o czym śnią rodzice dzieci, które zginęły podczas akcji antyterrorystów. Pisze o tym wprost i bez ozdobników. Jej książka to diagnoza źle działającego świata, w którym zanikają więzi międzyludzkie i mechanizmy wza- jemnego wsparcia. Świata, w którym "przyszło nam żyć".
Rosja - supermocarstwa iluzji. Policjanci udają, że ścigają przestępców, choć spędzają czas na fałszowaniu dowodów. Ostatni weteran u wojny wykopuje ziemniaki z ogródka, by nie głodować. Najbardziej zdesperowani szprycują się krokodylem, najstraszniejszym z narkotyków. Niemal wszyscy "mówią jedna, a robią drugie". Ta książka boli. A jednocześnie nie sposób się od niej oderwać. Bo gdzieś tam można odnaleźć skrawki nadziei, tęsknoty za sprawiedliwością i zaskakującej siły, którą znajdują w sobie jej bohaterowie. [MICHAŁ POTOCKI, PUBLICYSTA "DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ"]
UWAGI:
Bibliografia na stronach 323-[324].
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Pypcie na języku to zbiór uroczych, napisanych z wielką kulturą, anegdot wziętych z życia autora, dla których punktem wyjścia (i dojścia) jest niefortunnie użyte słowo ("Awaria toalety. Prosimy załatwiać się na własną rękę") czy jakaś zagadka językowa ("Zakaz dobijania dziobem", "100 gramów drakuli"). Te opowieści, właściwie błahe, lecz nakreślone z prawdziwym mistrzostwem, są obrazkami naszej codzienności wplecionej w język i naszego języka wplecionego w codzienność - uzmysłowiają nam, że język jest czymś bardzo osobistym, a użyty w sposób nietypowy pozwala dostrzec zadziwiające wymiary rzeczywistości ("Organizujemy sylwestry. Dowolne terminy").
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Sierpień 1939 roku był piękny - nadmorskie kurorty, takie jak Jurata, Chałupy czy Jastarnia tętniły życiem. Tylko niemiecki Sopot wydawał się nieco opustoszały, cichy, jakby już wiedział i zamarł w oczekiwaniu nieuchronnego.
Od sielskich kresów przez kosmopolityczną Warszawę, aż po nadmorskie plaże niedawno odzyskanego morza, ludzie żyją i kochają, pełni nadziei i ufności.
Wrześniowy świt w jednej chwili zmienia ich losy, obraca w nicość marzenia i plany. Pierwsze dni wojny są jedynie zapowiedzią nadchodzących lat, pełnych mroku i strachu, wypełnionych cierpieniem i lękiem o siebie i najbliższych.
Czy w czasach walczących potęg i okrucieństwa, jakiego świat do tej pory nie zaznał, jest miejsce na miłość? Czy wystawiona na ostateczną próbę ma szansę przetrwać?
ROZDZIELIŁA NAS WOJNA to historie utraconych marzeń, przerwanych szczęść i zawiedzionych nadziei.
Strefy chaosu i punkty zapalne. Kraje niespełnionych marzeń i wielkich obietnic. W polskich mediach niewiele się o nich mówi, ale to właśnie tam dokonuje się zmiana, która wpłynie na naszą europejską rzeczywistość. Reportaże Wojciecha Jagielskiego zmuszają do porzucenia bezpiecznych stereotypów.
Strona świata jest wyborem najciekawszych, aktualnych tekstów Wojciecha Jagielskiego z ostatnich lat, publikowanych na łamach “Tygodnika Powszechnego".
Autor, opowiadając o Bliskim Wschodzie, Afryce, Indiach i krajach Kaukazu, łączy niezwykłą wiedzę, dogłębną znajomość miejsc i charakterystyczny dla siebie styl. Z opowieści zwykłych ludzi i biografii władców tworzy barwny i spójny obraz współczesnego świata. Pozwala nam poznać i zrozumieć miejsca, w których rozstrzyga się kształt przyszłości.
UWAGI:
Na okładce podtytuł: reporter o świecie, który gwałtownie się zmienia. Zawiera reportaże publikowane w latach 2017-2020 na łamach "Tygodnika Powszechnego".
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
No tak. Trzydzieści lat. Wiedźmin do wynajęcia za trzy tysiące orenów. Gdy pojawił się w Wyzimie, w karczmie "Pod Lisem" nie był młodzieniaszkiem. Pobielałe włosy, szrama na twarzy i ten charakterystyczny, paskudny uśmiech.
Zaczął od górnego C: trzech oprychów, potem strzyga i kolejne stwory - ludzkie bądź nieludzkie - niegodne żyć w świecie, który został nam dany. A potem Biały Wilk poszedł własną drogą. Ciernistą, tak bym to ujął, ale cóż, każdy uczy się na błędach. Gdzieś w oddali łypie do mnie znacząco Hollywood, ale na razie cieszmy się tym, co wyłowiła z wiedźmińskiego konkursu "Nowa Fantastyka" i superNOWA: jedenaście opowieści zainspirowanych losami Geralta oraz jego przyjaciółek i kamratów. Czytałem je z uwagą, nie ingerując. Są wśród uczestników konkursu na "trzydziestkę" wiedźmina ludzie bardzo utalentowani. Wkrótce stworzą własne światy bądź zanegują istniejące. Nie straćmy ich z oczu!